Przypuszczałam, że o ile Stephane będzie w ogóle przytomny, to
na pewno będzie leżał w łóżku. Tym samym byłam wysoce
zdumiona, gdy mi otworzył. W samym ręczniku.
- To miłe z twojej strony –
oznajmiłam po francusku i nie czekając na zaproszenie, wpakowałam
się do środka. Położyłam się na łóżku i spojrzałam na
szafkę nocną. Moja kartka leżała na samym wierzchu, na dodatek
jeszcze bardziej zmięta niż była. - Rozmawiałam z nim. Da sobie
radę.
- To będzie samobójstwo, Arabella.
- To samo mówili o naszym układzie,
Stephane.
Antiga westchnął przeciągle.
Emanował swoim charakterystycznym spokojem, regularną symetryczną
urodą dojrzałego mężczyzny i dobrem. Stephane był dobry i bardzo
systematyczny w swojej dobroci – mój pomysł był radykalnie
odwrotny.
Miałam już powiedziec, że to tylko
Łotwa, Macedonia. Możemy zaryzykowac. Michał pocwiczy, rozegra się
i rozgrzeje, a On powiedział mi przed chwilą, że jest gotowy grac
w reprezentacji; że podoła.
Ale nie zdążyłam, bo rozeszło się
pukanie i nim któreś z nas pomyślało, zawołaliśmy:
- Proszę.
I wtedy wszedł Buszek. W tym samym
dresie, w którym przed chwilą ze mną biegał. Był spocony, trochę
zmęczony i zdumiony widokiem jaki zastał.
- Przepraszam – odchrząknął. -
Może przyjdę rano.
- Non, non! - zawołał Stefan, ale nie
było co się tłumaczyc. Nie byliśmy winni.
- Mniejsza. Ja zaraz do was przyjdę,
Rafał. I tak muszę wam podac jutrzejszy plan.
Antiga z dezaprobatą pokręcił
głową.
- Nie mamy tyle czasu.
- I właśnie dlatego bez sensu jest go
bezcelowo marnowac.
Miałam to szczęście, że byłam
jego przyjaciółką i odniosłam wiele sukcesów robiąc szalone
rzeczy, pod wpływem intuicji. To był pierwszy dzień i pierwszy
bunt na statku, ale Stefan mnie po prostu lubił – i czasem tylko
dzięki temu uchodziłam z życiem.
- Kwalifikacje i Kurka biorę na
siebie – dorzuciłam, podnosząc się z łóżka i wypychają
Buszka na korytarz. - Liga i Winiarski są twoi.
Stephane nie mógł ostatecznie wybiec
półnago na korytarz, więc tylko mruknął francuskie przekleństwo
pod nosem i zniknął mi za zamkniętymi drzwiami.
Buszek parsknął cichym śmiechem i
wymamrotał:
- Więc to w taki sposób w
dzisiejszych czasach zostaje się drugim trenerem.
Przypuszczałam, że wysnuje podobną
aluzję. Odrzuciłam jego zaloty, zobaczył nas w dwuznacznej
sytuacji. Wybieranie kobiet do sztabów męskich drużyn, zwłaszcza
na tak ważnej pozycji, również nie było pospolitym pomysłem.
Poczułam się dotknięta, ale rozumiałam jego tok myślenia.
- Mylisz się – stwierdziłam
więc wyłącznie, zimno, ale spokojnie.
- Oczywiście – burknął i
wchodząc do swojego spalskiego pokoju, dodał – Chłopaki
przekażą mi jutrzejszy plan.
Nie broniłam mu. Kiedy dziecko chowa
się do swojego pokoju z trzaskiem drzwi, należy dac mu ochłonąc,
bo bez sensu jest kłócic się z emocjami.
- Poproś Michała, żeby wyszedł
na odprawę – stwierdziłam więc i zaczęłam pukac po kolei do
reszty reprezentantów.
***
Plan na jutro. Właściwie dziś.
Pobudka – według uznania
12:00 – odnowa biologiczna
14:00 – masaż
16:00 – obiad
17:30 – obiad; rekreacyjnie
19:00 – kolacja
20:15 – siatkówka plażowa;
rekreacyjnie
21:30 – kolokwium: kawa/herbata/piwo
***
- Witam panią trener.
- Dzień dobry, Bartosz – uśmiechnęłam
się szeroko, kładąc obok niego na szezlongu. Ładna blondynka
rozplotła mój ręcznik i zapytała jaki olejek sobie życzę. -
Kokosowy, jeśli jest.
Był.
Ze stołu obok dochodziły mnie
regularne, rozkoszne jęknięcia.
- Cudownie, mógłbym tak całe
życie.
- Wiem o czym mówisz – zaśmiałam
się, gdy dłonie masażystki zetknęły się z moimi barkami. -
Bartuś, mam dla ciebie propozycję.
- Hm?
- Skończyłeś sezon ledwie ponad
tydzień temu, od czterech dni już trenujesz. Zrób sobie przerwę.
Masz za sobą intensywny sezon, przerwę straciłeś na rodzinę i
przyjaciół. Chciałabym, żebyś został w Spale, ale do meczu z
Łotwą nie trenował. Zależy mi, żebyś się wyspał, zregenerował
ciało, ponicnierobił.
- Proszę się wyluzowac – poleciła
masażystka Bartka, ale chłopak zamiast posłuchac rady, podniósł
się na łokciu i spojrzał na mnie ze zgrozą.
- Wypadnę z formy.
- Obawiam się, że to już zaczęło
następowac. - Pokręciłam głową i zaczęłam tłumaczyc
najspokojniej jak mogłam. - Spadłeś z wagi, jesteś przemęczony,
łapią cię skurcze, nie dosypiasz. To nie jest twoja optymalna
forma, wiemy to oboje. To nie jest degradacja – możesz trenowac i
prowadzic lekką siłownię, ale chcę żebyś odsapnął. Stęsknił
się za siatkówką, bo w tej chwili masz jej przesyt. Ewidentny. To
jest polecenie trenerskie dla dobra twojego zdrowia i dla drużyny.
Spij do oporu, jedz i się regeneruj. O drużynę się nie martw –
mamy doskonałą dwunastkę. Przed Ligą zdążysz jeszcze zgrac się
zarówno z Fabianem jak i z Pawłem, a my nie możemy sobie pozwolic,
żebyś był choc trochę pod formą. Proszę cię, żebyś się nie
denerwował. Wyluzuj, wychilluj, za pięc dni biorę cię w obroty i
tyram jak jeszcze nigdy dotąd. Wieczorem dostaniesz dietę i plan,
który będziesz miał do zrealizowania.
Patrzyłam jak stopniowo z moim
monologiem, jego podejście się zmienia. Na początku był w szoku,
potem się wściekł, bał się, że z niego rezygnuję, ale w końcu
zdał sobie sprawę, że on rzeczywiście tego potrzebuje.
- Ale jeśli stęsknię się
wcześniej niż przed Łotwą, będę mógł wrócic?
- Nie wcześniej niż za trzy dni.
- Jak mam to wyjaśnic chłopakom? Oni
będą tyrac, a ja chodzic na maseczki?
- Zrzuc winę na mnie. I tak za mną nie
przepadają.
- Atawizm – wyjaśnił bezradnie Bartek
i uśmiechnął się szeroko.
***
- Paprotniki!
- Plaża!
- Interglacjał ferdynandowski!
- Wszyscy parsknęli śmiechem, ale nikt
nie przestał robienia brzuszków, dopingując się idiotycznymi
słowami. Chłopaki grali w tę głupią grę – cwiczyli oddech i
kreatywnośc jednocześnie. Prowadził oczywiście Winiarski ze
swoimi formami polodowcowymi, ale Ignaczak nie był mu dłużny.
- Lubię naleśniki, ale wolę
jajecznicę!
- Stephane, który cwiczył razem z
chłopakami, podniósł się z podłogi i polecając „skip C”,
podbiegł w rzeczonym stylu do mnie.
- Jak zwykle nieomylna.
- Nie chwal dnia. To że mają siłę i
dobre nastroje, nie znaczy że wszystko im będzie wychodziło –
zauważyłam i wcale nie byłam skromna, tylko zdystansowana.
- Wczoraj o tej godzinie dopiero się
schodzili, dzisiaj jesteśmy w połowie rozgrzewki.
Skromnośc skromnością, ale nie
mogłam się powstrzymac przed głupkowatym uśmiechem, który
ukryłam pod pretekstem pójścia po piłki.
***
„Wiadomo jak jest, musztruje nas
kobieta – nasza samcowo-alfowa natura trochę się temu sprzeciwia,
ale z drugiej strony, to bardzo interesujące. Kobiety mają zupełnie
inne, bardziej psychologiczne podejście. W ogóle, treningi jakie
prowadzimy pod dowództwem Stefana i Belli są skrajnie inne niż
wszystkie, które do tej pory mieliśmy. Francuska myśl trenerska;
francuska siatkówka cała jest znacznie bardziej techniczna. Ponadto
oboje mają totalnie nowatorskie pomysły, które o dziwo działają
wyjątkowo dobrze. Wczoraj na przykład odbyliśmy bardzo leniwy,
rekreacyjny dzień. Wydawałoby się to szaleństwem wobec tego jak
niewiele czasu do pierwszych meczów nam pozostało, ale dzisiaj
zaczęliśmy z zupełnie nową energią.
Dobre jest też to, że oboje grają
na różnych pozycjach – Stefan zajmuje się ofensywą i
przyjęciem, a Bellla jako rozgrywająca (swoją drogą pierwsza
rozgrywająca, która została MVP Mistrzostw Świata, grając na
swojej pozycji) jest taktycznym mózgiem. Z tego co wiem, jest też
wykształconym psychologiem.
Dokąd nas to zaprowadzi? Zobaczymy.
Tymczasem jesteśmy dobrej myśli. Zwarci i gotowi!
16:41 11 MAJA 2014 IGŁA”